Grę,
którą mam do dzisiaj jest Space Invaders. Wyszła ona w 1978 roku i
wydała ją japońska firma Taito. Pierwotnie była to wersja czarno-biała z
nałożonym na kineskop celofanem, na którym znajdowały się pomarańczowe i
zielone paski dające złudzenie gry w kolorze. Taką gry także miałem
lecz później zmieniłem ją na kolorową a ponieważ jest to automat w
wersji stolikowej więc i kawę jest na czy postawić. Była to chyba jedna z
pierwszych tzw. strzelanek. Pierwsza wersja stolikowa posiadała
joystick i przyciski z jednej strony, mój stolik jest trochę późniejszy
gdyż posiada te urządzenia po obu stronach pozwalając grać dwóm osobom
na zmianę.
Gra polega na zestrzeleniu rzędów przesuwających się w bok i w dół kosmitów. Do tego celu służy nam działko, którym możemy poruszać się w poziomo w dwie strony a także jest możliwość ukrycia się przed pociskami kosmitów za osłonami, które jednak ulegają stopniowemu zniszczeniu zarówno od pocisków kosmitów jak i naszych. Czym niżej są rzędy tym szybciej się poruszają. Do wykorzystania mamy kilka prób w zależności od ustawienia przełączników na płycie z grą
. Patrząc od strony właściciela „salonu gier” gra była o tyle dobra, że nie można było długo na niej grać gdyż przejście czterech plansz, można powiedzieć graniczyło z cudem. Szybkość poruszania się rzędów był większa niż szybkość oddawania strzałów, ponieważ każdy niecelny pocisk musiał przelecieć do końca ekranu i wtedy można było oddać następny strzał. No ale w końcu to były przecież automaty zarobkowe. W późniejszym czasie powstało wiele innych wersji tej gry lecz ja opisuję to co miałem u siebie w „salonie”.
Gra polega na zestrzeleniu rzędów przesuwających się w bok i w dół kosmitów. Do tego celu służy nam działko, którym możemy poruszać się w poziomo w dwie strony a także jest możliwość ukrycia się przed pociskami kosmitów za osłonami, które jednak ulegają stopniowemu zniszczeniu zarówno od pocisków kosmitów jak i naszych. Czym niżej są rzędy tym szybciej się poruszają. Do wykorzystania mamy kilka prób w zależności od ustawienia przełączników na płycie z grą
. Patrząc od strony właściciela „salonu gier” gra była o tyle dobra, że nie można było długo na niej grać gdyż przejście czterech plansz, można powiedzieć graniczyło z cudem. Szybkość poruszania się rzędów był większa niż szybkość oddawania strzałów, ponieważ każdy niecelny pocisk musiał przelecieć do końca ekranu i wtedy można było oddać następny strzał. No ale w końcu to były przecież automaty zarobkowe. W późniejszym czasie powstało wiele innych wersji tej gry lecz ja opisuję to co miałem u siebie w „salonie”.
Stolikowo - koktailowa wersja gry
Różne wersje gry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz